18 października 2011

Wczoraj znów, rzekomo po raz ostatni, popłakałam się na myśl o Tobie


Twoje oczy otwierające drzwi do niebios; Twe usta, słodkie jak letnie truskawki z białym cukrem; Twoje dłonie dające schronienie dla smutki; Twe oczy, które spalają największe lodowce na naszej drodze …
I to wszystko mogło być moje, a jednak zastałam zamknięte drzwi do niebios, nie dałeś schronienia dla mej duszy, tańczącej smutnego poloneza go kolejnym porzuceniu. Znów musi wirować samotnie gdzieś między pobratymcami i dostosować się do rytmicznych świstów powietrza.