28 sierpnia 2011

Mam kolejny milion pomysłów jak nie zmienić świata na gorsze.


To zawsze ja byłam tą złą, która psuła wszystko, co powstało. Zniszczącą jakąkolwiek nadzieję na lepsze jutro i szczery uśmiech na twarzach ludzi. Wbijałam wszystkim noże w brzuchy i patrzyłam przez lekko zamglone oczy jak ulatuje z nich cała krew, a razem z nią i dusza. Nie cierpiałam razem ze wszystkimi, tylko w odosobnieniu. Przez rzeczy, które powinny cieszyć, przynosić radość do bijącego serca. Tylko, że moje jest bijącym kamieniem. Twarde, zimne i ciężkie. Nie do przeniesienia, nie do ruszenia. Przez czternaście lat stoi w miejscu, puka tylko delikatnie gdzieś po lewej stronie klatki piersiowej, tak lekko, że momentami nie czuję jego obecności. I jest tak jakbym była pusta, kompletnie pusta.