11 stycznia 2012

To jedna z tych chwil, w których ocean byłby za głęboki, żeby się w nim utopić, a Jego oczy uznaję za wielką otchłanią, w której umiera się od oddychania.

Nienawiść do Ciebie będzie rosła w siłę wraz z miłością, którą obdarzam Cię każdego poranka. I nawet autoagresja nie pomoże odizolować tych dwóch uczuć mieszających się wzajemnie w pokrętnym naczyniu. Wciąż będę Twą niewolnicą z łańcuchami na nogach, z kajdankami na nadgarstkach. Serce wciąż będzie oplecione cierniami, po których rany wywołuję sama. Kocham Cię. Wybacz mi. Nienawidzę Cię. Wybacz.