Jeżeli mogłabym wybrać jedną jedyną
rzecz z długiej listy możliwości, gdybym mogła zabrać coś do
domu i po prostu postawić przy łóżku, by pocieszał mnie we
łzach, uspokajał w euforii, przytulał w złych chwilach, mówił,
że miłość istnieje poza filmami, a śmierć nie jest taka zła,
gdy umiera się dla kogoś, to wybrałabym Ciebie.
Bez względu na
Twoje siniaki, przekleństwa czy grzechy, które popełniasz. Po
prostu chciałabym, żebyś to Ty był blisko mnie, żebym mogła
wypowiadać Twe imię ciągle, żebym mogła się do Ciebie uśmiechać
i nic ani nikt nie odzywałby się wcale. Po prostu chciałabym
przerywać z Tobą ciszę, która panuje po napisach końcowych
każdej kolejnej komedii romantycznej.